Od momentu, kiedy postanowiłam nauczyć się czegoś nowego,
nie zakładałam, że będzie to trudne , dość drogie i wymagające dużego
samozaparcia przedsięwzięcie. Kto mnie zna , ten wie , ż stawiam sobie
zawsze wysoko poprzeczkę. Wszystko musi być "perfekcyjnie " wykonane.
Niestety " nie wystarczą dobre chęci " trzeba wykonać kawał trudnej roboty.
Materiały , narzędzia i oczywiście zdolności manualne muszą iść w parze.
Wciąż okazuje się ,że daleko mi do oczekiwanej przeze mnie "perfekcji".
Kaletnictwo to wciąż dla mnie temat do odkrycia i dostosowania go do moich
możliwości i zdolności. Sama widzę ,że moje prace są coraz lepiej wykonane,
bo jednak trening czyni mistrza ,więc dalej pracuję ,lecz wolniej i dokładniej.
Dość tego marudzenia , czas przypomnieć ,że ta torebeczka powstała parę
tygodni temu , skórę sama farbowałam , podklejałam ją inną ,cieńszą skórką,
tradycyjnie szyłam ręcznie "na dwie igły " to dla nie wtajemniczonych
wydaje się proste , acz proste nie jest! Bardzo mi się podoba i bardzo ją lubię!!!
* * *
cyt. " Dostrzegać swoje błędy - to inteligencja,
przyznawać się do nich - to pokora ,
więcej ich nie popełniać , to mądrość "
* * *
Temu , kto przeczytał do końca bardzo dziękuję, polecam się ,
a jeszcze bardziej będę dziękować za pozostawione komentarze !!!
* * *
Unakitowe wspomnienie ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz