Niewiele da się powiedzieć o poniżej prezentowanym
wisiorze. Kaboszon po części perłowy, po części żywiczny,
czyli kawałek muszli perłowej zalany żywicą...... po prostu.
W czasie szycia bransoletek peyotowych musiałam zrobić
kilka przerw , aby nie zwariować od pilnowania wzoru.
Jak zwykle zasiadłam, zabrałam się za koraliki, troszkę
pomieszałam , troszkę pokombinowałam i oto co się wykluło:
* * *
* * *
Do obszycia użyłam koralików Toho treasure,
2mm srebrnych kuleczek , koralików fire polish,
tradycyjnie podszyłam wisior syntetyczną skórką
w kolorze srebra, a jako nośnik użyłam szarych perełek.
Zapięcie jest dwustronne, można odpiąć albo z prawej,
albo z lewej strony.
* * *
Bardzo dziękuję za odwiedziny , a za komentarze
posyłam Wam buziaki !!!!
* * *
cyt. " Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna wtedy,
gdy zaczynamy rozumieć ,że życie jest tylko jedno...."
Tom Hiddleston
* * *
Prześliczne są Twoje wisiory. Każdy kolejny jest coraz bardziej ciekawszy i zaskakujący. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńMoże i po prostu ale bardzo ciekawie zalany ... i oprawiony
OdpowiedzUsuńPiękny wisior, niesamowity gust w doborze koloru oraz precyzja w wykonaniu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI znowu coś ślicznego. Podobają mi się te "frędzelki". Nadają całości lekkości. Kojarzą mi się z ozdobą indiańską:):):)
OdpowiedzUsuńUciekł mi komentarz- kojarzy mi się z indiańskim łapaczem snów:)
OdpowiedzUsuńPiękny i taki srebrzysty i lekki ! takie moje pierwsze wrażenie:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkojące srebrzysto-perłowe sny...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń